sobota, 6 stycznia 2018

Hity 2017


Nowy Rok, czas podsumowań – także tych kosmetycznych. Zastanawiałam się, czy byłabym w stanie wskazać produkty, które w 2017 roku kompletnie zawładnęły moją pielęgnacją. Ale wiecie, tak w 100%, że od razu po skończeniu jednego opakowania mam w gotowości drugie. Że małe są szanse na to, żebym dany kosmetyk zamieniła na inny - taki mój mały, prywatny must have w każdym sezonie. Prześledziłam moje zakupy, przepatrzyłam produkty stojące w łazience i zachomikowane w specjalnym pudle na „zapasy”. ;) Udało mi się wytypować trzy produkty, do których ciągle wracam i bez których ciężko jest mi wyobrazić sobie dzień. Finalnie są to dwa kosmetyki właśnie z pielęgnacji, ale też trafił się jeden produkt makijażowy. :) Zapraszam do czytania!


Żel aloesowy Holika Holika

Nie wiem, jak ja mogłam bez niego żyć. I powiem Wam, że nie chodzi mi tutaj o jego właściwości typowo kosmetyczne, czyli np. używanie go zamiast kremu, na włosy itp., ale o pomoc w podrażnieniach i alergii. Jak tylko zastosowałam kosmetyk, który podrażnił mi skórę do czerwoności (niestety, nadal często zapominam zrobić sobie próbę uczuleniową, co w moim przypadku jest skrajną głupotą :D), to jedynie zestaw woda + aloes był w stanie to ukoić. Każdy wrażliwiec choć raz na pewno „popalił” sobie twarz i wie, jak okropnie potrafi piec wtedy skóra… Żel okazywał się być cudownym ratunkiem. Ale pomógł mi też na inny problem, z którym męczę się już dłuższy czas. Jestem alergikiem, uczulają mnie nie tylko alergeny wziewne – mam tzw. alergię kontaktową i skłonność do pokrzywek alergicznych. Mimo badań, które do tej pory zrobiłam, nikt mi nie powiedział z czego tak do końca one się biorą, po prostu „są”. Nie mniej, jeśli pojawi mi się taka pokrzywka, to na skórze od razu pojawia się swędzący placek. Kiedyś postanowiłam wykorzystać żel aloesowy, bo skoro działa na podrażnienia, to może i na to zadziała? I to był strzał w dziesiątkę! Pokrzywka po posmarowaniu przestaje tak mocno dawać o sobie znać, powoli się wycisza i znika szybciej, niż jakbym żelu nie nałożyła. Uwierzcie mi – to nieopisana ulga! Produkt ten cudownie też sprawdził się latem, gdy do domu wleciało mi kilka komarów. Po ukąszeniu posmarowałam czerwone punkty i po kilkunastu sekundach (!) swędzenie ustąpiło, a rano obudziłam się z niemal niewidocznym śladem. Ostatnio też dałam jedno opakowanie babci mojego chłopaka, która musi przyjmować zastrzyki, które niestety powodują skórne dolegliwości alergiczne. Zastrzyki te są dość ważne, więc nie mogła ich przerwać, ale aloes przyniósł jej znaczną ulgę. Jak widzicie – jest to kosmetyk tak wszechstronny, że sprawdzi się chyba u każdego (może poza osobami mającymi alergię na aloes – musicie z tym uważać). Wielkie opakowanie mam w łazience, małe noszę ze sobą – i tak będzie już chyba zawsze!

Lekki krem brzozowy Sylveco

Kolejny cudotwórca. 99% kremów do twarzy, jakie stosowałam, potrafiło mnie nieźle pozapychać. Co jakiś zaczynałam, to musiałam go odstawić. Miałam okres, kiedy używałam żelu aloesowego zmieszanego z olejem z pestek malin, ale na dłuższą metę się to nie sprawdziło. Wtedy też, dość już zrezgynowana, przypomniałam sobie, że kiedyś używałam tego kremu z Sylveco. Przez dłuższy czas był ok, ale jakoś pod koniec opakowania przestał mi służyć i szukałam dalej kremu idealnego. Teraz, jak tak myślę, wydaje mi się, że po prostu krem mógł się zwyczajnie popsuć – koniec opakowania przypadał mniej więcej na koniec terminu ważności (6 miesięcy od otwarcia). Dlatego zaryzykowałam i kupiłam go ponownie – i to był strzał w dziesiątkę. Krem przez swoją lekką formułę nadaje się super do mieszanej cery, nie zapycha mnie, a do tego szybko się wchłania i zostawia skórę mięciutką. Jedynym minusem, jaki mogłabym wskazać, to fakt iż przy zimniejszych dniach czuję, że przydałoby mi się coś cięższego. Ale na szczęście Sylveco ma też normalny krem brzozowy, który już zakupiłam i będę testować w najbliższym czasie. Polecam, jeśli macie podobny problem z zapychaniem porów – a nuż i u Was zdziała czary. :)

Wonder’full Mascara z olejkiem arganowym Rimmel

Tusz, do którego zawsze wracam z podkulonym ogonem. :D. Moje rzęsy nie są wymagające, to chciałabym od razu zaznaczyć. Są czarne (choć jasne na końcach), długie i w miarę gęste. To, co potrzebuję uzyskać, to lekkie pogrubienie i przyciemnienie właśnie końcówek włosków. Tusz od Rimmela mi to daje – na tyle, że nawet mój chłopak zauważa różnicę, jeśli użyję tego produktu. ;) Wiele osób narzeka na dużą szczoteczkę, jednak dla mnie jest to plus - nie muszę się za dużo namachać, żeby się umalować. :D Czasem zdarzy się, że coś tam odbije mi się na powiece, ale jak wspominałam, moje rzęsy same w sobie są długie, więc to raczej nie wina kosmetyku. Nie zauważyłam też, żeby tusz się kruszył. Jeśli nie próbowałyście, to dajcie mu szansę – to naprawdę fajny produkt w całkiem dobrej, drogeryjnej cenie, a często można go dorwać na promocjach jeszcze taniej (Rossmann, Natura). :)

Oczywiście w 2017 roku zachwyciło mnie wiele wspaniałych produktów (mogliście je oglądać choćby w serii Kosmetyk Miesiąca), ale nie trafiły tu, bo dalej testuję inne kosmetyki z danych kategorii i szukam czegoś, co wywoła we mnie to nieopisane poczucie spełnienia, że oto znalazłam trudną do zdobycia perłę, z którą nic się nie może równać. :D  A Wy macie takie perełki, których obecnie nie zamieniłybyście na nic innego? :)

13 komentarzy:

  1. holika holika to chyba już klasyk :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam żel aloesowy i jego uniwersalność! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jestem ostatnią osobą, która nie wypróbowała jeszcze żelu aloesowego :DD W tym roku nadrobię! Tusz znam, chociaż jak dla mnie jest podobny chociażby do żółtego lovely więc nie było u mnie efektu wow :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja muszę w końcu kupić ten żel aloesowy :) Miałam podobny tusz do rzęs z Avonu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup koniecznie! Albo ten, albo podobny produkt innej firmy - też powinien się sprawdzić. :)

      Usuń
  5. Nie znam tych produktów, ale też żel chętnie przetestowałabym...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ten żel aloesowy i muszę w końcu go przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musze wreszcie zapoznac się z tym żelem aloeowym :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetyczne Królestwo , Blogger