Pianka z Cosnature to produkt, do którego przymierzałam się
naprawdę długo. Czytałam recenzje w internecie, a z każdą kolejną coraz
bardziej miałam ochotę wypróbować ten kosmetyk. Powstrzymywało mnie tylko to,
że aby to zrobić, musiałabym go zamówić z internetu. Na moje (nie)szczęście
trafiłam na piankę w Hebe… Sklep ten od pewnego czasu miał już w ofercie
produkty Cosnature, ale wybór był dość ubogi. Jednak, gdy już się doczekałam,
bez zastanowienia pobiegłam do kasy z kosmetykiem i uradowana wróciłam z nim do
domu. Potem było już niestety gorzej. ;)
Wiem z doświadczenia, że zdarzają się czasem
produkty naturalne, z którymi moja skóra się nie lubi. Potrafiła mnie uczulić np.
Lavera, ogólnie mocno chwalona. Że też nie nauczyłam się jeszcze robić
punktowych prób uczuleniowych. ;)
Tym razem oczywiście również nic takiego nie
zrobiłam – nałożyłam dwie pompki pianki na dłoń i zaczęłam po prostu myć twarz.
Czułam, że lekko pieką mnie okolice nosa, ale zwaliłam to na karb skóry lekko
podrażnionej chusteczkami, z którymi nie rozstawałam się cały dzień z uwagi na katar. Potem zrobiłam wszystko tak, jak zwykle, czyli zmyłam piankę, a twarz zwilżyłam wodą różaną. Skóra
zaczęła mnie piec coraz bardziej, a w pewnym momencie wręcz palić. Gdy
spojrzałam w lustro, minę miałam na pewno nietęgą – wyglądałam jak burak!
Czerwona, zaogniona facjata wyglądała strasznie, szybko więc złapałam za żel do
mycia z Biodermy i obficie przepłukałam twarz wodą. Jednak niepotrzebnie
wzięłam dodatkowy kosmetyk do mycia, który – jak później przeczytałam – mógł jeszcze
dodatkowo podrażnić całość. Zmyłam więc i ten żel, ale nie przestawało piec.
Przypomniałam sobie jednak o moim aloesie z Holika Holika, który można stosować
nawet na poparzenia słoneczne. Nałożyłam grubą warstwę żelu (na szczęście wiem, że
nie mam alergii na aloes) i dopiero to pomogło mi wyciszyć mocno podrażnioną i
ściągniętą skórę.
Brzmi źle, prawda? Postanowiłam zatem znaleźć winowajcę.
Pierwsze co zrobiłam, to zerknęłam na skład. Co tam znajdziemy?
INCI:
Aqua - woda;
Coco-glucoside – substancja aktywnie myjąca pochodzenia
roślinnego (skrobia kukurydziana i olej kokosowy);
Sucrose – składnik pozyskiwany z trzciny cukrowej, ma za
zadanie rozjaśniać i odkażać skórę;
Sodium coco-sulfate – substancja myjąco-pieniąca, która może szkodzić skórze wrażliwej!;
Glycerin – gliceryna, ma wiele zadań, m.in. nawilżać skórę;
Betaine – pochodna gliceryny, uzyskiwana z buraka cukrowego,
ma za zadanie nawilżać skórę;
Alcohol – podejrzwam, że to jeden z głównych winowajców, w końcu to wróg wrażliwej cery. ;)
Ma szerokie zastosowanie, m.in. dezynfekujące, tonizujące;
Lactic acid – kwas mlekowy, zmiękcza skórę;
Melissa officinalis leaf extract – wyciąg z melisy, działanie
ściągające, przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, a także przeciwzapalne;
Citrus limon peel extract – wyciąg ze skórki cytryny o
działaniu przeciwzapalnym i przeciwzmarszczkowym, antyoksydant;
Citric acid – kwas cytrynowy, usuwa przebarwienia i
rozjaśnia skórę;
Parfum – składnik zapachowy;
Citral – składnik imitujący zapach cytryny, może uczulać;
Citronellol – skladnik imitujący zapach róży i geranium, może uczulać;
Geraniol – składnik imitujący zapach pelargonii, może uczulać;
Limonene – składnik imitujący zapach skórki cytrynowej, może uczulać;
Linalool – składnik imitujący zapach konwalii, może uczulać;
Potassium sorbate
– sorbinian potasu, konserwant;
Sodium
benzoate – benzoesan sodu, konserwant.
Jak na produkt, który przedstawiany jest jako kosmetyk hypoalergiczny,
to… słabo. Naliczyłam siedem składników, które mogą powodować
uczulenie/podrażnienie - mimo, że nie jestem jeszcze wybitnie biegła w składach,
bo dopiero się tego uczę. ;) Ja jestem na NIE, chociaż cieszę się, że mimo
wszystko wielu osobom ten kosmetyk służy. Odradzam go osobom o cerze wrażliwej
i alergicznej, bo można sobie zrobić sporą krzywdę. A jeśli mimo to bardzo chcecie go wypróbować, to koniecznie sprawdźcie na małym fragmencie skóry, jak na niego reagujecie. ;)
Szkoda, że tak Twoja skóra zareagowała, bo u mnie świetnie się sprawdza ta pianka - ale mam cerę tłustą i tylko lekko wrażliwą. Myślę, że suche cery też może za mocno ściągać :)
OdpowiedzUsuńMoja jest mieszana i bardzo wrażliwa - najwyraźniej to wystarczyło. :c
Usuńmnie się odechciało tej pianki, od kiedy zobaczyłam, że ma w składzie alkohol ;/
OdpowiedzUsuńTeż już nigdy nie wsadzę do koszyka nic, co ma go w składzie. :/
UsuńWypada rzeczywiście słabo :( Ja ogólnie średnio lubię się z piankami, są fajną alternatywą, ale mam wrażenie, że zarówno do twarzy jak i te do ciała nie oczyszczają tak dobrze jak np. żele :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie na co dzień mam bardziej złożony zestaw do oczyszczania, ale chciałam coś na wyjazdy, żeby nie zabierać połowy łazienki. Pianka wydała mi się idealna - całe szczęście, że wypróbowałam ją przed jakąkolwiek eskapadą. ;)
UsuńNie miałam tego produktu ale szkoda, że tak kiepsko wypadł :/
OdpowiedzUsuńTeż żałuję. :(
Usuń