niedziela, 18 czerwca 2017

Kosmetyczny TAG

Kosmetyczny TAG

Dzisiaj zapraszam Was na kosmetyczny TAG, na pewno znany Wam z innych blogów. Postanowiłam się z nim zmierzyć i opisać Wam konkretnie, jak wygląda moja pielęgnacja/makijaż. Odpowiedziałam na 40 pytań, sprawiło mi to dużo frajdy - mam nadzieję, że równie przyjemne będzie czytanie tego, co napisałam. :) Enjoy!



1. Ile razy dziennie myjesz swoją twarz?

Rano i wieczorem. W soboty również w ciągu dnia, kiedy urządzam sobie małe, domowe SPA dla twarzy (taką sobie wymyśliłam rytunę na ten dzień :)).

2. Jaki masz typ cery?

Moja cera jest mieszana i wrażliwa.

3. Co jest obecnie Twoim ulubionym produktem do mycia twarzy?

Mam dwa takie produkty – jest to balsam myjący od Czarszki (używam wersji regulującej) oraz pasta z Fresh&Natural. Bardzo odpowiada mi forma tych produktów.

4. Czy używasz peelingów do twarzy?

Tak. Obecnie częściej używam peelingów enzymatycznych, bo są delikatniejsze, ale czasem zdarza mi się użyć peelingu z drobinkami (zazwyczaj czuję, którego akurat potrzebuje moja skóra).

5. Jaka to marka?

Enzymatyczny jest z Lirene, a z drobinkami z Afrodita Cosmetics.

6. Jakiego kremu do twarzy używasz?

Krem Beautiful Face z Make Me Bio. Teraz, z uwagi na lato, dorzucam jeszcze krem z Biodermy z SPF 50.

7. Czy masz piegi?

Ogólnie nie, ale latem trochę mi ich wyskakuje (jednak przy moich rozszerzonych porach nie widać ich za dobrze).

8. Używasz kremu pod oczy?

Tak, nie wyobrażam sobie nie nakładać kremu na tę okolicę. Obecnie stosuję krem Bioliq oraz żel ze świetlikiem, w zapasie mam krem ze śluzem ślimaka (czeka na swoją kolej). 

9. Miałaś kiedyś problem z trądzikiem?

Jako nastolatka użerałam się z różnymi krostkami, ale na szczęście problem ten nie wymagał pomocy dermatologa. Niestety, mimo że nie miewam już typowych, trądzikowych zmian ropnych (może raz na dłuższy czas zdarzy się pojedyncza), to walczę z trądzikiem zaskórnikowym.

10. Używałaś kiedyś tabletek przeciwtrądzikowych?

Nie.

11. Jakiego podkładu używasz?

Nie używam typowego podkładu, jedynie krem CC z Gosha.

12. Co z korektorem?

Dopiero szukam odpowiedniego…

 
13. W jakiej tonacji jest Twoja skóra twarzy?

Cerę mam w chłodnym, bladym odcieniu, w tonacji brzoskwiniowej/żółtej (choć przez długi czas byłam pewna, że w różowej – zostałam jednak wyprowadzona z błędu przez makijażystkę. ;))

14. Co sądzisz o sztucznych rzęsach?

Sama mam naturalnie długie, ciemne rzęsy i nie potrzebuję doklejać sobie sztucznych, ale jeśli ktoś ma na to ochotę, to niech korzysta – nie jest to inwazyjna metoda, która może zaszkodzić zdrowiu, więc czemu nie?

 
15. Czy wiesz, że maskary powinno się zmieniać co 3 m-ce?

Pewnie, że tak.
 
16. Jakiej maskary teraz używasz?

Deborah Milano Mascara Lash Creator Volume Care, kolor czarny.

17. Sephora czy MAC?

Nigdy nie kupiłam nic w MACu, więc Sephora.
 
18. Masz kartę pro do MAC?

Nie.
   
19. Jakich narzędzi używasz do aplikowania makijażu?

Używam pędzli oraz gąbki Blend It. Poza oczami, maluję się bardzo rzadko i nie posiadam dużej ilości tego typu produktów. ;)

20. Używasz bazy pod cienie?

Tak, ostatnio kupiłam bazę KOBO i jestem nią zachwycona!

21. Używasz bazy pod makijaż?

Moją bazą jest zwykły, lekki krem.

22. Ulubiony kolor cienia do powiek?

Chyba lawenda – bardzo ładnie zgrywa się z moją stalową tęczówką.
 
23. Kredka do oczu, czy eyeliner w płynie?

Eyeliner, zdecydowanie!
 
24. Jak często dźgnęłaś się w oko kredką ?

Chyba mi się nie zdarzyło – za to niedawno wsadziłam sobie do oka szczoteczkę od mascary. ;)
25. Co sądzisz o pigmentach/sypkich cieniach?

Nie stosowałam, więc nie mam opinii.
 
26. Używasz kosmetyków mineralnych?

Chciałabym, ale na razie nie udało mi się dobrać właściwego odcienia. Pracuję nad tym. ;)
27. Ulubiona szminka?

Maybelline Color Sensational, odcień 175 (Pink Punch). 
28. Ulubiony błyszczyk?

Do tej pory unikałam błyszczyków, ale testuję właśnie błyszczyk od Mexmo Cosmetics i jest całkiem fajny.
 
29. Ulubiony róż?

Wibo Ecstasy Blusher, odcień 1. 


30. Kupujesz kosmetyki na eBay/Allegro?

Na Allegro nie, nie robię tam raczej zakupów. Na eBay mi się zdarza, głównie koreańskie kosmetyki niedostępne w Polsce (albo dostępne za chore pieniądze :D). Kupowałam tam np. kremy do rąk z serii limitowanej Pokemon od Tony Moly, teraz czekam na inne zamówienie, też z podobnej serii – ale na razie nie zdradzę, co to za cuda. :D
 
31. Lubisz kosmetyki z drogerii?

Zależy. W drogeriach jest dużo perełek, ale i równie sporo rzeczy niewartych swojej ceny.
 
32. Czy kupujesz swoje kosmetyki od ulicznych sprzedawców lub na bazarach?

Od ulicznych sprzedawców – nie. Ale małe sklepy na bazarkach lubię, często można dostać to, czego nie ma w drogerii. Np. długo szukałam różowej płukanki od Joanny, znalazłam ją właśnie na małym bazarku koło pracy.
 
33. Czy chciałabyś chodzić na lekcje wizażu?

Tak, mam nawet w planach kurs, bo jestem w tym słaba, a chciałabym się w końcu nauczyć robić dobry makijaż. :)
 
34. Czy zdarza Ci się niezdarnie nakładać makijaż?

Oczywiście… ;)

 
35. Zbrodnia w makijażu, której nie możesz przeżyć?

Posklejane rzęsy z grudkami.
 
36. Lubisz kolorowe makijaże?

Lubię, ale trzeba umieć zrobić to porządnie.
 
37. Która gwiazda wg Ciebie ma zawsze świetny makijaż?

Każdej zdarzają się wpadki, ale mogłabym wskazać Blake Lively – niemal zawsze patrzę na nią z przyjemnością. 

38. Jeśli miałabyś wyjść z domu używając tylko jednego produktu, co by to było?

Tusz do rzęs.

39. Czy wychodzisz z domu bez makijażu?

Zdarza mi się. Głównie do sklepu, ale bywa, że mam mało czasu do wyjścia do pracy i wolę zdążyć na autobus, niż się umalować. ;)
 
40. Czy sądzisz, że wyglądasz dobrze bez makijażu?

Wydaje mi się, że po prostu normalnie. Jednak wolę podkreślić oko, wtedy czuję się po prostu pewniej. 
Ps. Bardzo przepraszam, że niektóre fragmenty tekstu są rozjechane - próbowałam coś z tym zrobić, ale Blogger ze mną nie współpracował. :(

czwartek, 8 czerwca 2017

Denko #3

Denko #3

Nadszedł czas na kolejne denko. Jest to ostatnie denko "luźne", zbierane bez ram czasowych. Następne będą spisem kosmetyków zużytych w przeciągu danego miesiąca – inaczej nie odkopię się z opakowań. :D Zatem bez zbędnego przedłużania, przejdźmy do konkretów! Tradycyjnie dla przypomnienia:

Moja cera: Mieszana, wrażliwa (chyba już nie jest odwodniona :)).
Moja skóra: Sucha, z tendencją do alergii.
Moje włosy: Cienkie, ale gęste (a przez to ciężkie), przetłuszczające się u nasady.  


PRODUKTY DO WŁOSÓW


Na początek trzy odżywki – dwie dobre, jedna wręcz przeciwnie. Bublem okazał się być kosmetyk od Garniera z olejkami arganowym i kameliowym. Nie widziałam żadnego efektu wow na moich włosach, zapach też bez rewelacji, ot taki zapychacz gdy nie ma nic innego.  Opakowanie średnio wygodne, butelka ślizgała mi się w rękach, a żeby wydobyć część kosmetyku, musiałam usunąć nakładkę z otworem. Za to odżywka z Dove z wodą ryżową i różowym kwiatem lotosu była cudowna – raz, że włosy wyglądały ładnie, a dwa – ten zapach! Po umyciu włosów na noc, pachniały pięknie przez cały następny dzień. Na pewno będę do niej wracać, spróbuję też innych wersji z tej serii (czaję się na lawendę ;)). Godna uwagi okazała się być też mleczna odżywka z Nivea. Bardzo spodobało mi się to, że możemy dopasować sobie wersje względem typu włosów – moje są cienkie, zatem na taką opcję się zdecydowałam. I faktycznie - włosy nie były obciążone, a to dla mnie dość istotna sprawa. Z regeneracji miałam jeszcze malutką tubkę z Gliss Kur – przydała mi się na wyjeździe, zajmowała mało miejsca, włosy były po niej zadowalające. Spray z L’Oreal Colorista już opisywałam obszerniej w osobnej notce – straszna rzecz, której już więcej nie kupię. Podobnie jest z suchym szamponem Batiste, który w tej wersji ma dodatek spray’u utrwalającego fryzuję. Włosy mi po nim śmierdziały, były bardzo poklejone, więcej szkody niż pożytku. Ledwo go zmęczyłam…

PRODUKTY DO CIAŁA/TWARZY/RĄK


W przypadku tej kategorii zużycie było niewielkie (w porównaniu do pozostałych :)). Tonik do twarzy od Biodermy był ok, robił to co trzeba, ale nie może się równać w wodą różaną, której używam teraz. Pojemność taka w sam raz, buteleczka dobra również do spakowania do kosmetyczki, gdy gdzieś jedziemy. Zmaltretowałam również gąbkę Konjac – była to moja pierwsza gąbeczka tego typu i na pewno kupię następną. Może innej firmy, może tej – jeszcze zobaczę. Różowa wersja była bardzo łagodna dla mojej cery. :) Zużyłam także cztery maseczki do twarzy – jedna normalna, znana pewnie większości maska węglowa od Bielendy (do skóry mieszanej i tłustej, uwielbiam ją!) oraz trzy maski w płachcie: Perłowa od Misshy (nie przypadła mi do gustu, troszkę mnie uczuliła), Zielona herbata również od Misshy (ta była zdecydowanie lepsza) oraz Glacial Water od Skin79 (ta była najgorsza – baaardzo podrażniła mi skórę, niestety).


Pomadka marki Himalaya to jedna z moich ulubionych pomadek pielęgnacyjnych. Lekko tłusta, o zwartej konsystencji, bardzo ładnie regeneruje mi usta. Dobra jest i na zimę i  na lato, wystarczy posmarować wargi i od razu czuje się ulgę. Jest bezzapachowa, więc dla wrażliwych nosów będzie idealna. :) Z kolei mydło do rąk od Yope to produkt, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać. :D Wersja figowa to moja ulubiona! O lekko słodkim zapachu, jednak nie idącym kompletnie w zapachy cukierkowe. Jest to właśnie bardziej słodki owoc. Samo mydło jest wydajne, często można je dorwać na promocjach. Nie zostawia nieprzyjemnej, lepkiej warstwy na skórze (co czasem ma miejsce w przypadku niektórych mydeł). Polecam. <3

PRODUKTY DO KĄPIELI/POD PRYSZNIC



W ostatnim czasie, jak widać na załączonym zdjęciu, królowały u mnie sole do kąpieli. Testowałam różne produkty, do niektórych wracałam, bo wiedziałam że są dobre. Jednym z pewniaków są sole Isany w saszetkach. Jedno opakowanie idealnie wystarcza na jedną kąpiel. Moim faworytem z tych trzech jest ta w różowym opakowaniu z olejkiem awokado. Przyjemny, słodko-kwiatowy zapach relaksuje i czyni kąpiel jeszcze przyjemniejszą. Saszetki są niedrogie, można je kupić za kilka złotych (a na promocji kosztują niemal grosze, ok. 2zł, 2,50zł). Bomby od Soap Szop to już nieco większy wydatek (ok. 10zł), jednak w tej cenie mamy tyle dobra, że warto je kupić i zrobić sobie naprawdę konkretne, domowe SPA. Wyczytałam gdzieś, że niedługo będą wprowadzone nowości, więc już ostrzę sobie na nie pazurki i portfel… :D Puder z kozim mlekiem również już recenzowałam, ale przypomnę – sam produkt świetny jeśli chodzi o jego działanie, jednak forma mi nie odpowiadała. Na pewno zamówię sobie sól z kozim mlekiem, dla porównania. Malinowa sól od Biolove to jeden z fajniejszych produktów do kąpieli, jakie miałam. Tak samo jak w przypadku peelingu, zapach maliny jest słodziutki i kojarzy się jednoznacznie z malinową mambą. Ogólnie ta marka ma bardzo dobre kosmetyki, jak jeszcze nie próbowałyście, to sprawdźcie (dostępne są w sieci sklepów Kontigo). Na koniec zostawiłam sobie bubel nad buble. Żel pod prysznic firmy Cien (dostępne w Lidlu) był zły pod wieloma względami… Najgorsze było w nim to, że po umyciu się nim w ogóle nie miałam poczucia, że faktycznie się myłam. Zapach bzu był bardziej trawiasty, niż bzowy… Kończyło się tak, ze zamiast się nim myć, wylewałam go do wanny zamiast płynu do kąpieli. Ale wreszcie udało się go zdenkować i mogę zapomnieć o tym kosmetyku. Więcej już go nie kupię.

Jak widać, pojawiło się troszkę produktów, o których już zdążyłam coś wcześniej powiedzieć, ale i kilka nowości. Czy znalazłyście jakiś kosmetyk, którego wcześniej nie znałyście, a macie teraz ochotę go sprawdzić? :)

sobota, 3 czerwca 2017

Kosmetyk miesiąca - MAJ 2017

Kosmetyk miesiąca - MAJ 2017

W maju skupiłam się najmocniej na doborze odpowiednich kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Postanowiłam sobie, że znajdę w końcu produkty, które moja cera polubi z wzajemnością. Udało mi się znaleźć tonik (w tej roli woda różana) oraz krem, który nie zapycha. Ale co z oczyszczaniem? Żel z Biodermy nie do końca mi odpowiada przy dłuższym stosowaniu, płyn micelarny Garniera nie jest wystarczający, a pasta węglowa z Bielendy z uwagi na drobinki peelingujące nie nadaje się do codziennego używania. Na ratunek przyszedł mi kosmetyk, który bezsprzecznie dostaje tytuł kosmetyku miesiąca. A jest to…

PASTA DO MYCIA TWARZY FRESH & NATURAL!


Produkt ten to nowość – wszedł na rynek w tym roku, właśnie w maju. Od początku zerkałam w jego stronę, zastanawiałam się, co to za cudo, jakaś nowa forma, czy to nie przekombinowane? I kupiłam! ;) Nie ukrywam, że w dużej mierze zachęciły mnie do tego wszechobecne zachwyty nad tym produktem, ale nie raz zdarzało się, że coś było bardzo zachwalane i u wielu osób dawało świetne rezultaty, a u mnie… no cóż. Jednak jak nie sprawdzimy, to się nie dowiemy, prawda? :)

Pasta, wbrew pozorom, jest łatwa w użyciu. Nabieramy odrobinkę produktu na palce i rozcieramy go, aż zacznie lekko jaśnieć i, jak ja to nazywam, troszkę „strzelać” (odgłos ten podobny jest do strzelających cukierków :D). Potem nakładamy go na twarz i masujemy skórę, rozcierając pastę. Po chwili powinna się zamienić w niemal bezbarwną, oleistą formę. Ważne jest, aby nie nakładać zbyt dużej ilości kosmetyku, bo wtedy o wiele dłużej będzie się „rozpuszczać” (popełniłam ten błąd za pierwszym razem). Mi wystarcza nabranie pasty tak na dwa-trzy palce i ilościowo jest w sam raz. Następnie, biorę bawełniany ręczniczek (uprzednio zmoczony pod wodą) i przecieram nim twarz. Na zmycie całości idą mi dwa takie ręczniczki (stosuję te z firmy Tami, jednorazówki). Pasta świetnie radzi sobie ze zwykłymi zanieczyszczeniami, usuwałam nią również krem CC. Nie stosowałam jej jedynie do demakijażu oczu, więc tutaj nie umiem się wypowiedzieć, jak działa i czy nie podrażni oka.

Po umyciu skóra jest miękka i przyjemna w dotyku, nie ma kompletnie uczucia ściągnięcia twarzy (zgodnie z obietnicą producenta). Nie dość, że odświeżenie czuć na samej skórze, to i zapach działa energetyzująco – trochę ziołowy, trochę cytrusowy. Na pewno mają na to wpływ olejki, które znajdziemy w składzie*:

- Olejek z szałwii łagodzi, działa antyseptycznie i przeciwzapalnie.
- Olejek z drzewa herbacianego regeneruje, działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie.
- Olejek cytrynowy odświeża, rozjaśnia, działa ujędrniająco, pobudza mikrokrążenie i odkaża.
- Olejek jodłowy regeneruje i ujędrnia skórę, wygładza i działa przeciwzapalnie.
- Olejek z melisy działa kojąco oraz zwiększa funkcje obronne skóry, zmniejsza przebarwienia, działa antyseptycznie.

*opisy olejków pochodzą ze strony producenta: http://freshandnatural.pl/pl/glowna/pasta-do-mycia-twarzy


Opakowanie to prosty, plastikowy słoiczek z nakrętką. Wygodnie się go używa, choć osobiście coraz bardziej doceniam ekologiczne, szklane opakowania wielokrotnego użytku (jedyny ich minus to waga i delikatność, gdy zabieramy je w podróż). Na pojemniku znajdziemy również oznaczenia mówiące o tym, że kosmetyk nie był testowany na zwierzętach i jest w 100% naturalny. Jednak z powodu swojej naturalności, jego przydatność mija po 3 miesiącach. Nie wiem, czy uda mi się go tak szybko zużyć (pojemność to 150ml), bo jest bardzo wydajny, ale podejmę się tego wyzwania. :D

Cena za tę ilość do niecałe 40zł, z jednej strony dużo, ale produkt jest wart tych pieniędzy. W przeliczeniu na miesiąc użytkowania wychodzi ok. 13zł, więc do przeżycia. :) Bez problemu dostaniecie ten kosmetyk w sklepach internetowych, nie wiem jak stacjonarnie (mój kupiłam na targach na stoisku Fresh&Natural). Sądzę, że fajne, ekologiczne drogerie na pewno będą mieć go w swojej ofercie.

Ciężko będzie przebić tę pastę, bo naprawdę wysoko zawiesiła poprzeczkę. Nie bójcie się jej spróbować mimo dość oryginalnej formy – prawdopodobnie po pierwszym użyciu nie będziecie chciały zamienić jej na nic innego!

Dodatkowe dane od producenta:


SKŁADNIKI/INCI: Theobroma Cacao Seed Butter, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit, Cocamidopropyl, Betaine;Aqua;Sodium Lauroyl Lactylate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Cetearyl Olivate,  Sorbitan Olivate, D-panthenol, Melissa Officinalis Leaf Oil, Gluconolactone (and) Sodium Benzoate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Salvia sclarea (Clary) Oil, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Abies Siberica (Firneedle) Oil, Xanthan Gum, Citral*, Citronellol*, Gerianol*, Limonene*, Linalool*


Copyright © 2016 Kosmetyczne Królestwo , Blogger